W krótkim tekście pt.: „Co Pan robi?” z 1992 roku Jerzy Nowosielski zadaje ważne pytanie „Czy myśmy (Polacy) kiedykolwiek w tej naszej historii tę naszą sztukę naprawdę kochali?” I, odpowiadając, wskazuje, że zawsze sztukę w Polsce robili obcy artyści, na nich były zawsze pieniądze. Natomiast dla rodzimych artystów, który uprawiali unikalną syntezę malarstwa Zachodu z tradycją wschodnią, tradycją ikony – pieniędzy nie było, nikt tego cenił. Ten stosunek do naszych zapomnianych artystów nas degraduje – mocno stwierdza Nowosielski.
Nie sposób nie przyznać mu racji.
Bardzo chętnie celebrujemy nie tylko obcych artystów, ale także naszych rodzimych twórców, którzy wchodzą w obce buty. W malarstwie, fotografii, rzeźbie.
To co nasze, oryginalne – uważane jest za obciach. Za „taką robotę na wiosce”, jak kiedyś krakowski artysta, Grzegorz Sztwiertnia publicznie wyraził się o malarstwie Nowosielskiego (Adriana Prodeus , Jerzy Nowosielski: Ikona czy ikonka, Newsweek, 26 lutego 2013 12:00 | Aktualizacja 09 czerwca 2013 17:47).Ciekawe czy czytał i znał ten krótki tekst Nowosielskiego? Czy miał świadomość, że swoją wypowiedzą dokładnie wpisze się w to, co Nowosielski w swoim tekście przepowiedział?
Ignacy Czwartos, Taka robota na wiosce, 2013, kol. Muzeum Narodowego w Krakowie |
Ignacy Czwartos wychwycił tę wypowiedź Sztwiertni i w ciekawy sposób ją zinterpretował. Namalował obraz, pt.” „Taka robota na wiosce”, który w 2015 roku został zakupiony do kolekcji Muzeum Narodowego w Krakowie. Myślę, że powodem obrazu nie jest tylko polemika ze Sztwertnią. Nowosielski onegdaj napisał o malarstwie Czwartosa: „pomiędzy liryką a rygoryzmem – takie właśnie są obrazy Czwartosa”, a kończąc krótką recenzję dodawał: „muszę jednak zaznaczyć, że jest to artysta w swych dokonaniach bardzo oryginalny i samotny”. Czwartos malując ten obraz i stając w obronie Mistrza po jego śmierci w jakiś sposób spłaca swój dług wobec niego.
Czwartos zaopatrzył w mistrza w niezwykłe towarzystwo: Jerzego Nowosielskiego umieścił w trumnie, a nad nim wymalował Marka Rothko i Nikifora Krynickiego, samouka z Krynicy, którego największym autorytetem malarskim był Jan Matejko, choć on sam nigdy tak jak Matejko nie malował. Otóż ci dwaj artyści wskazują na abstrakcję Nowosielskiego z 1973 roku w samym centrum obrazu, tę samą która została umieszczona na grobie artysty w Krakowie. Wskazują z wielką czcią. Ten abstrakcyjny obraz łączy ich, a zarazem spaja dwa wymiary, które reprezentują: wielki świat i małe, prowincjonalne miasteczko, Nowy Jork (tam tylko wspaniała, wielkomiejska - powiedziałby pewnie Grzegorz Sztwiertnia) i Krynicę, czyli jakby całkowitą prowincję. A jednak i tu i tam sztuka jednaka, zdaje się mówić swoim obrazem Czwartos. Tu i tam jest miejsce dla Nowosielskiego i jego roboty na wiosce, globalnej wiosce sztuki. W ten właśnie sposób odmienny sposób dwaj uczniowie Nowosielskiego: Czwartos i Sztwiertnia odpowiadają na zadane przez niego pytanie „Co Pan robi?”.
„A jak jest teraz? – pytał Nowosielski kończąc swe rozważania o braku miłości do polskiej, prowincjonalnej sztuki – Nie śmiem mówić. Trochę lepiej było za komunistów, bo mieli inteligencką proweniencję. Teraz nikt nie pochodzi o nikogo. Jest tak, jak przed śmiercią powiedział Kantor: „Nasza władza o sztuce ani raz, ani raz, ani raz…”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz